Michał blogobiblii Michał blogobiblii
536
BLOG

Mt 6: Módl się, pość i bądź niebieskim ptakiem

Michał blogobiblii Michał blogobiblii Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

W dzisiejszym rozdziale przeczytamy o praktykach powszechnych w najróżniejszych religiach – modlitwie, poście i jałmużnie.

Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. (Mt 6, 1 BT)

Praktyk tych mamy nie dokonywać z uwagi na innych, aby zostać zauważonym czy pochwalonym. Są one sprawą pomiędzy nami a Bogiem.

Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. (Mt 6, 2-4 BT)

Jest to cytat, który rokrocznie powraca na memach internetowych rozpowszechniancyh przez przeciwników Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Oczywiście wiele osób i instytucji wspomaga WOŚP czy inne akcje charytatywne nie dla ich samych, ale traktuje filantropię jako formę promocji i reklamy. Dla osób zbierających na dobroczynne cele taka motywacja jest przecież też korzystna. Motywacja taka z pewnością nie jest jednak biblijna. Uczeń Jezusa wsparcia finansowego pwoinien udzielać po cichu, najlepiej anonimowo, i co ważne – nie licząc na nic w zamian, nie spodziewając się rewanżu.

Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie. (Mt 6, 5-8)

Modlitwa na rogach ulic. Chyba po każdej paradzie gejów konserwatywni katolicy spotykają sie i odmawiają różaniec właśnie w miejscach takich jaki rogi ulic, aby "dokonać ekspiacji za grzech sodomii" (przepraszać Boga za cudze grzechy?) Czy to o nich jest ten werset? Tak, także i o nich, ale pod warunkiem że modlitwę traktują nieszczerze, nie jako modlitwę ale jako rodzaj demonstracji. Dotyczy on bowiem wszystkich którzy modlą się na pokaz, aby zostać zauważonym przez innych. W wielu społecznościach idzie się do kościoła "żeby się pokazać". Wielu polityków publicznie uczestniczy w mszach. Czy wszyscy oni rzeczywiście tacy pobożni?

Niekórzy wyobrażaja sobie, że jedynie kościół jest miejscem odpowiednim na modlitwę, albo że modlitwa w kościele jest bardziej skuteczna czy milsza Bogu. Nie, modlić się można wszędzie, tutaj Jezus zaleca nam modlić się w swoim pokoju. Ja osobiście lubię modlić się na łonie natury, na spacerze czy na ławce w parku.

A czym jest ta gadatliwość i wielomówstwo? Cóż, mi tu narzucają się dwie obserwacje – i skrytykuję tu i praktyki katolickie, i protestanckie. W katolicyzmie mamy chociażby modlitwę różańcową czy szeroko pojęte "klepanie pacierzy", wielokrotne powtarzanie ułożonych przez kogoś formułek. Modlitwa powinna być rozmową z Bogiem, wypływającą z potrzeby serca, a nie bezrefleksyjnym klepaniem. Ale jest i druga skrajność. Nieraz słyszę w kościołach ewangelikalnych modlitwy, istne akty strzeliste, pogrążające się niestety w mowie-trawie i niebezpiecznie zbliżające się do wielomówstwa, rozemocjonowani wierni nie są w stanie konkretnie, w prostych słowach porozmawiać z Bogiem. (oczywiście, ktoś może mieć taką osobowość, ale czy na pewno powinno się wtedy zawsze wyrywać do publicznej modlitwy). Nie chcę zostać źle zrozumiany – nie jest moim zamiarem oceniać ani osądzać nikogo po jego stylu modlitwy. Zwłaszcza że naprawdę nie ma tutaj żadnych absolutnych reguł – nieraz odmawianie modlitwy o ułożonej wcześniej treści może być pełne refleksji nad nią, a modlitwa własnymi słowami może popadać w utarte schematy i stawać się wielomówstwem.

Często modlitwa traktowana jest bardzo mechanicznie. Zawsze dziwi mnie, kiedy na forach katolickich ludzie pytają się, czy "mają wolne intencje modlitewne". Tak, jakby każda intencja wymagała osobnego powtórzenia jakieś formułki, a nie można było powiedzieć "Panie, proszę Cię za tego, tego i tego".

Zresztą Bóg i tak jeszcze zanim zaczniemy się modlić wie, o co go poprosimy i czego nam trzeba. Pamiętajmy też, że Bóg to nie jest automat do spełniania naszych próśb.

A wy tak sie modlcie: Ojcze nasz, ktorys jest w niebie, swiec sie imie twoje, przyjdz Krolestwo twoje, badz wola twoja, jak w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj, i odpusc nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom; i nie wodz nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode zlego; albowiem twoje jest Krolestwo i moc, i chwala na wieki wiekow. Amen. Bo jesli odpuscicie ludziom ich przewinienia, odpusci i wam Ojciec wasz niebieski. A jesli nie odpuscicie ludziom, i Ojciec wasz nie odpusci wam przewinien waszych. (Mt 6, 9-15 BW)

Jezus uczy swoich uczniów jak mają się modlić. Wklejam wersję z Biblii Warszawskiej, bo jest chyba najbardziej zbliżona do tej "powszechnie znanej", z którą do czynienia miała zdecydowana większość z nas, uczonych tej modlitwy przez rodziców czy na katechezie. Czynię to, mimo że przekład ten jest dosć wątpliwy teologicznie, sugerując że to Bóg wodzi nas na pokuszenie. Cóż, kiedy wersja ta jest tak rozpowszechniona.

Zwracam uwagę na "bo Twoje jest królestwo, moc i chwała". Tego fragmentu modlitwy nie ma w Biblii Tysiąclecia, jest natomiast w przekładach protestanckich. W kościołach protestanckich słowa te to normalna część modlitwy Pańskiej (jak określa się Ojcze nasz). W wersji katolickiej słów tych w modlitwie nie ma, choć w liturgii mszalnej padają kilka zdań po niej.

Z modlitwą Pańską mam podobny problem jak wczoraj z ośmiorgiem błogosławieństw. Ciężko bowiem napisać coś sensownego i odkrywczego o tak znanym fragmecie. A przecież Ojcze nasz jest znane dalece bardziej! Tymczasem w modlitwę tę można analizować słowo po słowie i znajdować w niej ważne treści. Tak czynił choćby Marcin Luter w Małym Katechizmie – nie chodzi mi tu o jego interpretacje, z kórymi można się zgadzać lub nie, ale o samą metodę. Prosżę zresztą wierzących czytalników, aby dziś odmówili tę modlitwę właśnie rozmyślając nad znaczeniem poszczególnych jej zdań.

Ktoś może pwoiedzieć, po co rozważania nad wyższością modlitwy własnymi słowami nad modlitwą ustalonymi słowami i odwrotnie, skoro sam Jezus ustanowił słowa modlitwy. Istotnie jest pewna wzorcowa modlitwa, sam często ją odmawiam. Inni zwracają uwagę, że to nie tylko formułka do powtarzania, ale także wzór tego, jak powinna być zbudowana modlitwa. Jest zwrócenie się do Boga, uwielbienie go, dopiero potem prośby. Jezus nie tylko uczy nas konkretnej modlitwy, ale też pokazuje nam, jak mają wyglądać nasze modlitwy.

A gdy poscicie, nie badzcie smetni jak obludnicy; szpeca bowiem twarze swoje, aby ludziom pokazac, ze poszcza. Zaprawde powiadam wam: Odbieraja zaplate swoja. Ale ty, gdy poscisz, namasc glowe swoja i umyj twarz swoja. Aby nie ludzie cie widzieli, ze poscisz, lecz Ojciec twoj, ktory jest w ukryciu, a Ojciec twoj, ktory widzi w ukryciu, odplaci tobie. (Mt 6, 16-18 BW)

Także pościć nie należy na pokaz. Parę lat temu cytat ten przywoływany był na różnych portalach katolickich, księża nawoływali by w okresie Wielkiego Postu nie skupiać się na zewnętrznych oznakach praktyk pokutnych. W krajach zachodnich (chyba w Niemczech) w Środę Popielcową kreśli się wiernym popiołem znak (bodaj krzyża) na czole, ale nie do końca o to chodzi z tym szpeceniem. Nowa Biblia Gdańska mówi o przybieranie smętnego oblicza, przekład Ewangelicznego Instytutu Biblijnego o przybieraniu ponurej miny. Innymi słowy o post na pokaz, epatowanie jego zewnętrznymi (czyli jednak takie kreślenie znaków na czole jest trochę bez sensu).

Inna sprawa, czy post powinien być w konkretnych okresach, czy w konkretnych dniach czy też może wtedy kiedy ktoś uznaje za stosowne pościć. Skoro takie praktyki to sprawa między nami a Bogiem, to obstawiałbym drugą opcję. Ale nie chcę nikogo pouczać, kiedy ma pościć, zwłaszcza że sam poszczę mało.

Nie gromadzcie sobie skarbow na ziemi, gdzie je mol i rdza niszcza i gdzie zlodzieje podkopuja i kradna; ale gromadzcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mol, ani rdza nie niszcza i gdzie zlodzieje nie podkopuja i nie kradna. Albowiem gdzie jest skarb twoj - tam bedzie i serce twoje. (Mt 6, 19-21 BW)

 

Albo możemy skupić sie na naszym życiu doczesnym, albo na życiu z Bogiem. W pierwszym przypadku zabiegamy o dobra zniszczalne, które przeminą, w drugim – o dobra niezniszczalne. Jezus przedstawia to jako alternatywę rozłączną – albo pochłonie nas jedno, albo drugie.

Swiatlem ciala jest oko. Jesli tedy oko twoje jest zdrowe, cale cialo twoje jasne bedzie. A jesliby oko twoje bylo chore, cale cialo twoje bedzie ciemne. Jesli tedy swiatlo, ktore jest w tobie, jest ciemnoscia, sama ciemnosc jakaz bedzie! (Mt 6, 22-23)

Przez długi czas miałm problem, żeby zrozumieć o co chodzi z tym okiem. Ale biorąc pod uwagę kontekst, sąsiadujące partie tekstu, chyba o sposób postrzegania i oceniania rzeczywistości. Jeżeli jest ono zaburzone, skoncentrowane nie na tym co trzeba, to w rezultacie nasze myślenie i postępowanie będzie skierowane na niewłaściwe tory.

Nikt nie moze dwom panom sluzyc, gdyz albo jednego nienawidzic bedzie, a drugiego milowac, albo jednego trzymac sie bedzie, a drugim pogardzi. Nie mozecie Bogu sluzyc i mamonie. Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie sie o zycie swoje, co bedziecie jedli albo co bedziecie pili, ani o cialo swoje, czym sie przyodziewac bedziecie. Czyz zycie nie jest czyms wiecej niz pokarm, a cialo niz odzienie? Spojrzcie na ptaki niebieskie, ze nie sieja ani zna, ani zbieraja do gumien, a Ojciec wasz niebieski zywi je; czyz wy nie jestescie daleko zacniejsi niz one? A ktoz z was, troszczac sie, moze dodac do swego wzrostu jeden lokiec? A co do odzienia, czemu sie troszczycie? Przypatrzcie sie liliom polnym, jak rosna; nie pracuja ani przeda. A powiadam wam: Nawet Salomon w calej chwale swojej nie byl tak przyodziany, jak jedna z nich. Jesli wiec Bog tak przyodziewa trawe polna, ktora dzis jest, a jutro bedzie w piec wrzucona, czyz nie o wiele wiecej was, o malowierni? Nie troszczcie sie wiec i nie mowcie: Co bedziemy jesc? albo: Co bedziemy pic? albo: Czym sie bedziemy przyodziewac? Bo tego wszystkiego poganie szukaja; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, ze tego wszystkiego potrzebujecie. Ale szukajcie najpierw Krolestwa Bozego i sprawiedliwosci jego, a wszystko inne bedzie wam dodane. Nie troszczcie sie wiec o dzien jutrzejszy, gdyz dzien jutrzejszy bedzie mial wlasne troski. Dosyc ma dzien swego utrapienia. (Mt 6, 24-34)

 

Znów Jezus podkreśla, że albo skoncetrujemy się na życiu doczesnym, sprawach materialnych, albo na życiu z Bogiem. To się wyklucza, jedno od drugiego odciąga, nie da się z równym poświęceniem skupić na jednym i drugim. Oczywiście nie znaczy to, że mamy leżeć do góry brzuchem – Biblia nigdy do tego nie zachęca. (w innych miejscach stwierdza wręcz coś zupęłnie innego) Mamy chodzić do pracy albo jej szukać, zarabiać pieniądze na swoje utrzymanie. To normalna część życia. Ale nasze życie nie może obracać się wokół tego. W ogóle mamy się tym nie przejmować, nie zamartwiać się, co przyniesie przyszłość. W tym też objawia się wiara, rozumiana nie jako pogląd o istnieniu Boga, ale jako załkowite zawierzenie i zaufanie Mu. Bóg wie, jakie są jego potrzeby i potrafi o nie zadbać. Człowiekowi tak naprawdę absolutnie nie jest potrzebne wiele – mieć co do garnka włożyć, w co się ubrać, mieć jakiś dach nad głową. Może przez panujący dziś konsumpcjonizm ludiom wydaje się, że potrzeba im więcej, ale tak nie jest. Nie szerzę "teologii sukcesu". Uważam, że Bóg, jeśli Mu zawierzymy, zadba o nasze podstawowe potrzeby, nie mówię że da nam dwa samochody, willę z basenem i żonę – 20 lat młodszą modelkę (nie mówię też że tak nie będzie, ale zalecałby m ostrożność w snuciu takich perspektyw).

Niektórzy porównują czasem Jezusa do hipisa. Bogobojni chrześcijanie obruszają sie wtedy, pewnie dlatego że ruch hipisowski kojarzy im się z wolną miłością i paleniem trawy. Ale coś w tym porównaniu jest – chociażby to odsunięcie materialnych dóbr i trosk doczesnych na dalszy plan jako w sumie nie tak ważnych i gotowość do poprzestawania na małym. Wyrażenieniebieski ptak ma rodowód właśnie biblijny, niestety uchodzi za pejoratywne, za synonim pasożyta i nieroba. Tmczasem bycie takim hipisującym niebieskim ptakiem wydaje mi się bardziej biblijne niż propagowany gdzieniegdzie wzorzec parenetyczny chrześcijańskiego biznesmena. Najważniejsze bowiem jest zabiegania o królestwo niebieskie i to jego sprawami powinniśmy się przede wszystkim zajmować. Wtedy Bóg zatroszczy się dla nas o resztę. Nie jest priorytetem ucznia Jezusa robienie kasy. Ale nie piszę też, że robienie kasy jest zabronione.

Słowo twoje jest pochodnią nogom moim I światłością ścieżkom moim. (Ps. 119, 105)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo