Michał blogobiblii Michał blogobiblii
340
BLOG

Mt 5: Odwróć wzrok od kobiety i daj żebrakowi

Michał blogobiblii Michał blogobiblii Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami: (Mt 5, 1-2 BT)

Kolejne trzy rozdziały to kazanie na górze, fragment Nowego Testamentu uważany za bardzo ważny, nazywany nieraz kodeksem etyki chrześcijańskiej.

Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie z powodu sprawiedliwości, albowiem ich jest Królestwo Niebios. Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć i prześladować was będą i kłamliwie mówić na was wszelkie zło ze względu na mnie! Radujcie i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie; tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.(Mt 5, 3-12 BW)

To słynne osiem błogosławieństw, jeden z bardziej znanych fragmentów Biblii. Zdaje się, że nawet w szkole się go omawia, gdy na lekcjach polskiego prezentuje się Biblię jako dzieło literackie. Z takimi znanymi fragmentami jest pewien istotny problem – bardzo ciężko napisać o nich coś odkrywczego i sensownego, nie popaść w banały. Dlatego i ja przeproszę zawiedzionych i spasuję. Zachęcam do samodzielnej lektury i refleksji. Zalecam żeby nie traktować tych wersetów jako jakąś uduchowioną poezję, ale odczytać je bardzo konkretne – powinno dać to lepsze efekty.

Jedna istotna sprawa – Jezus zapowiada swoim uczniom złorzeczenia i prześladowania. Jeśli ktoś głosi Chrystusa i spotyka go za to poklask od całego świata, to powinien zastanowić się nad sobą, bo coś jest najwyraźniej nie tak.

Wy jesteście solą ziemi; jeśli tedy sól zwietrzeje, czymże ją nasolą? Na nic więcej już się nie przyda, tylko aby była precz wyrzucona i przez ludzi podeptana. Wy jesteście światłością świata; nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapalają też świecy i nie stawiają jej pod korcem, lecz na świeczniku, i świeci wszystkim, którzy są w domu. Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie. (Mt 5, 13-16)

Uczniowie Jezusa są solą ziemi. Ale sól musi być słona. Sół musi zachować swój smak, uczniowie muszą trzymać się nauk swojego mistrza. Inaczej co z nich za uczniowie? Także kościół chrześcijański powinien trzymać się biblijnej nauki. Inaczej na co komu taki kościół? To poprawy samopoczucia, żeby społeczne "rytuały przejścia" miały ładną oprawę?

Świeca na świeczniku, miasto położone na górze (biblijna metafora bardzo lubiana i często przywoływana przez amerykańskich polityków od początku istnienia USA po dziś dzień) – coś co jest na widoku, co może być punktem odniesienia dla innych. Chrześcijan, czyli uczniów Chrystusa (bo, zapomniałem o tym napisać omawiając rozdział 3 a to może ważne – nazwa chrześcijanin nie pochodzi od słowa chrzest a Chrystus) czeka ogromna odpiwiedzialność. Ich postępowanie musi pod każdym względem odpowiadać nauce i przykładowi ich mistrza. To jak się z tego wywiązują ma wpływ na to, jak nauka ta postrzegana jest przez innych. Nawracać można na wiele sposób, ale przede wszystkim chrześcijanin powinien uporządkować swoje własne życie i umieć dawać nim przykład, tak żeby inni mogli się zastanowić, co takiego jest z tymi chrześcijanami, że tak się zachowują.

Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim. Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.(Mt 5, 17-20 BT)

Daję Tysiąclatkę, bo sztuczny archaizm Warszawskiej jest dla mnie coraz bardziej nie do zniesienia – rozdział zaczął się od tedy, konsekwentnie jest też zakon zamiast prawa. Wydaje mi się, że BT jest po prostu strawniejsza do czytania. Najchętniej opierałbym się na Uwspółcześnionej Biblii Gdańskiej, ale niestety nie mam jej w wersji wygodnej do wklejania.

We fragmencie mowa jest o Prawie mojżeszowym – Jezus mówi, że nie przyszedł go znieść, a wypełnić. Może to wywołać mętlik w głowie. Czy chrześcijanie w związku z tym zobligowani są wypełniać wszystkie starotestamentowe przepisy? Jeśli tak, to czemu Kościół (kościoły) od tego odszedł. Odpowiedź na to da nam lektura całej Biblii – otóż chrześcijanie nie są związani przepisami Prawa. W Jezusie bowiem Prawo zostało wypełnione, a oni zawierzyli Jezusowi. W sensie "technicznym" jednak, jak wskazuje ten fragment, Prawo nie zostało zniesione.

Jezus nie potępia religijnyh praktyk faryzeuszy i saduceuszy, a wzywa swych uczniów, że ich spawiedliwość ma być większa od tej przez nich prezentowaej.

Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: Bezbożniku, podlega karze piekła ognistego. Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz. (Mt 5, 21-26 BT)

Nakazaną przez Boga w Starym Testamencie karą za morderstwo była śmierć. Jeśli zatem ktoś argumentuje, że z przykazania nie zabijaj wynika zakaz kary śmierci – nie ma racji.

Etyka, którą prezentuje Jezus w kazaniu na górze jest etyką maksymalistyczną. Z mordercą zrównany jest każdy, kto chociaż rozgniewał się na kogoś – świadome życzenie komuś śmierci to poważna sprawa, ale przecież nie ma wśród nas nikogo, kogo ktoś inny po prostu by nie wkurzył. Zaznaczmy też, że zarówno BT jak i BW piszą po prostu o każdym kto się gniewa. W Uwspółcześnionej Biblii Gdańskiej mamy każdego kto się gniewa bez przyczyny. Raka z tego co pamiętam znaczy głupiec, BW w ogóle ma też głupca zamiast bezbożnika. Dalej Jezus opowiada pewną przypowieść – wniosek z niej jest taki, że aby pojednać się z Bogiem powinniśmy też pojednać się z ludźmi, szczególnie tymi przeciw którym zawiniliśmy (ale jak się okaże dalej, nie tylko, Bóg wybaczył nam tyle, że i my musimy wybaczać). Iektórzy dopatrują się w tej opowieści biblijnego dowodu na istnienie czyścca, ale moim zdaniem jest to zbyt karkołomne rozumowanie.

Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła.(Mt 5, 27-30)

Etyka kazania na górze jest zaiste maksymalsityczna. Niesłuszny gniew zrównany z morderstwem, a z cudzołóstwem... spojrzenie na kobietę. Czy oznacza to, że należy odwracać wzrok, gdy przechodzi koło nas ładna kobieta. Czasem dość trudno to zrobić, zwłaszcza w cieplejsze miesiące, gdy na ogół jest skąpiej odziana. Myślę, że to jest po prostu pociąg, którego najzwyczajniej w świecie nie da się wykorzenić, nie wypada się za bardzo gapić, ale odrwacanie wzroku w drugą stronę to też nie jest coś o co chodzi. Więc o co? Znów odwołam się do Uwspółcześnionej Biblii Gdańskiej, mojego ulubionego przekładu – każdy kto patrzy na kobietę, aby jej pożądać. Czyli uczniowi Jezusa nie przystoi np. korzystać z pornografii, bo nie ma sie co oszukiwać – sięga się po nią aby się podniecić. Taką możemy z tych słów wyciągnąć praktyczną naukę, ale oczywiście nie ogranicza się to tylko do tego. Mamy nakazane nie pożądać kogoś, kogo nie mamy prawa pożądać (np. cudzej żony), nie fantazjować z nią, nie flirtować, może nawet nie inicjować kontaktu który nie jest niezbędny. Nieraz bowiem jest to cały łańcuch przyczynowo-skutkowy, który zaczyna się od pożądliwego spoglądania, a kończy właśnie cudzołóstwem.

Wśród chrześcijan istnieją różne podejścia do masturbacji. Kościół katolicki uważa ją za grzech ciężki, są też tacy co ją uważają za normalną rzecz, porównywalną ze zjedzeniem jogurtu. Oczywiście połączona z nieuprawnionym pożądaniem nie jest ona rzeczą właśniwą. Półżartem można dodać, że może nie przypadkiem właśnie w tym kontekście jest wspomniane o ręce ;)

Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy. A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa. (Mt 5, 31-32)

Prawo Mojżeszowe dopuszczało możliwość wręczenia listu rozwodowego – pisałem już o tym omawiając pierwszy rozdział. Jezus staje na staowisku o nierozerwalności małżeństwa. Żony nie można oddalić, a kto oddaloną poślubia, popełnia cudzołóstwo. Zapewne w jakiś sposób zabezpieczało to pozycję kobiety – oddalona mogła mieć problem z samodzielnym utrzymaniem się. Bardziej jednak skupmy się na nakazach moralnych niż kontekście społecznym. Zaznaczmy, że nierozerwalność małżeństwa nie jest tu absolutna. Zdrada (nierząd) upoważnia stronę zdradzaną do opuszczenia zdradzającej. Nowy Testament zawiera jeszcze jedną przesłankę dla zgodnego z prawem rozwodu, ale o tym będzie w swoim czasie.

Słyszeliście także, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, ale dotrzymasz Panu przysiąg swoich. A Ja wam powiadam, abyście w ogóle nie przysięgali ani na niebo, gdyż jest tronem Boga, ani na ziemię, gdyż jest podnóżkiem stóp jego, ani na Jerozolimę, gdyż jest miastem wielkiego króla; ani na głowę swoją nie będziesz przysięgał, gdyż nie możesz uczynić nawet jednego włosa białym lub czarnym. Niechaj więc mowa wasza będzie: Tak - tak, nie - nie, bo co ponadto jest, to jest od złego. (Mt 5, 33-37 BW)

 

Mamy zatem zakaz przysięgania. Jak go rozumieć? Są wspólnoty wyznaniowe, które w ogóle zakładają zakaz jakiegokolwiek przysięgania. Ja tu widzę zakaz przysięgania na coś, na co wpływu nie mamy. Nasza mowa ma być tak-tak, nie-nie. Jak coś powiemy, zadeklarujemy, zobowiążemy się do czegoś to po prostu mamy być słowni.

Słyszeliście, iż powiedziano: Oko za oko, ząb za ząb. A Ja wam powiadam: Nie sprzeciwiajcie się złemu, a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. A temu, kto chce się z tobą procesować i zabrać ci szatę, zostaw i płaszcz. A kto by cię przymuszał, żebyś szedł z nim jedną milę, idź z nim i dwie. Temu, kto cię prosi, daj, a od tego, który chce od ciebie pożyczyć, nie odwracaj się. (Mt 5, 38-42)

Zasada talionu, wyrażająca się w zasadzie oko za oko występuje nie tylko w kodeksie Hammurabiego, ale też i w Biblii (Wj 21, 24). W powszechnym odczuciu stanowi ona wyraz jakiegoś okrucieństwa, ale w czasach starożytnych wręcz humanizowała system prawa (kara współmierna do winy). Jak rozumieć wezwanie do nisprzeciwiania się złu? Jako wezwanie do powszechnego pacyfizmu? Bardziej jako niedochodzenie swego. Czasem lepiej machnąć ręką i odpuścić niż wikłać się w samonapędzającą się pętlę odwetu. Jeśli ktoś czegoś od nas oczekuje – spełnijmy jego oczekiwania z nawiązką. Jeśli ktoś nas o coś prosi – spełnijmy tę prośbę. Czyli dawać pieniadze żebrakom? Dawać. Oczywiście jeśli widzimy, że ktoś stoi w danym miejscu codziennie, robi sobie z żebrania sposób na życie, to wspomaganie takiej działalności nie wydaje się szczególnie rozważne. W ogóle chyba lepiej komuś kupić jedzenie czy leki. Trzeba też uważać, żeby będąc tym co zawsze pożycza nie stać się "dojną krową" dla innych osób. Tak jak nadstawiania drugiego policzka nie rozumiem jako bezwarunkowego pacyfizmu, tak tutaj nie chodzi moim zdaniem o to, żebyśmy dawali się wykorzystywać. Po prostu Jezus wzywa tutaj, abyśmy sę nie odwracali od potrzeb innych. To takie moje reflesje, są tacy co dają zawsze i każdemu, a że na alkohol to ich zdaniem sprawa tych co proszą.

Słyszeliście, iż powiedziano: Będziesz miłował bliźniego swego, a będziesz miał w nienawiści nieprzyjaciela swego. A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie, bo słońce jego wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Bo jeślibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakąż macie zapłatę? Czyż i celnicy tego nie czynią? A jeślibyście pozdrawiali tylko braci waszych, cóż osobliwego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest. (Mt 5, 43-48 BW)

Uwspółcześniona Biblia Gdańska podaje tu szerszy katalog tego, co Jezus każe nam robić niż BT i BW: mamy miłować nieprzyjaciół, błogosławić tym, któzy nas przeklinają, dobrze czynić nienawidzącym nas, modlić się za wyrządzających nam zło. To bardzo trudne, prawda? Ale też Jezus ma nam to zaoferowania etykę maksymalistyczną. Popularne podejście (któremu ja też hołdowałem) traktuję innych, tak jak traktują mnie jest niebiblijne, nieewangeliczne, niechrześcijańskie. Lubienie tych, którzy lubią nas nie jest trudne dla nikogo, robi tak każdy. Bycie uczniem Jezusa wymaga czegoś więcej.

Kończące rozdział wezwanie do świętości pochodzi ze Starego Testamentu (Kpł 19, 2).

 

 

Słowo twoje jest pochodnią nogom moim I światłością ścieżkom moim. (Ps. 119, 105)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo